witam Cię

 

Bardzo się cieszę, że zawitałaś – zawitałeś na naszej parafialnej stronie i w naszej adwentowej przygodzie. Miło nam zaprosić zarówno dzieci, jak i dorosłych, do głębszego przeżycia czasu Adwentu. Warto byśmy zrozumieli czym ten czas dla nas jest, czym powinien być i jak lepiej możemy go jeszcze przeżyć. Zatem zapraszam was dalej…

ks. Dominik

Czym jest Adwent?

Adwent to okres liturgiczny poprzedzający Boże Narodzenie, podczas którego chrześcijanie cierpliwie i z nadzieją oczekują Narodzenia Pańskiego. Jest to również czas przygotwywania się na powtórne przyjście Chrystusa na końcu czasów

co oznacza słowo "adwent"?

Słowo adwent pochodzi od łacińskiego „adventus” oznaczającego „przyjście, zbliżanie się, przybycie”.

kiedy się zaczyna adwent?

Adwent rozpoczyna się w niedzielę 3 grudnia 2023 r. i kończy w Boże Narodzenie.

kiedy powstał adwent?

Nie jest znane jedno pochodzenie Adwentu, choć wiele tradycji i praktyk wcześniejszego Kościoła prawdopodobnie doprowadziło do powstania tego okresu liturgicznego. Historycy sugerują, że Adwent w formie, w jakiej znamy go dzisiaj, prawdopodobnie pojawił się w V lub VI wieku w Europie. W IX wieku Kościół wyznaczył pierwszą niedzielę Adwentu jako początek nowego roku liturgicznego.

wypełnij ten czas

M I Ł O Ś C I Ą

Do zaproponowania są dwie naturalne drogi realizacji adwentu. Zapraszamy dorosłych i dzieci do udziału w tym szczególnym czasie poprzez codzienne odsłanianie bajki i kolejnych rozważań wokół Słowa. Poniżej dla ułatwienia do Twojego wyboru.

__ 3 grudnia – I Niedziela Adwentu __

– Jak ja bardzo chciałabym mieć gwiazdki… – powiedziała Klara do swojego brata.

– Ale jakie chciałabyś gwiazdki? Jaki znów pomysł pojawił się w twojej głowie? – powiedział Jasiu.

– No wiesz, w moim pokoju na suficie jest tak nudno, a śniło mi się ostatnio, że biegałam w nocy po dworze i właśnie wtedy, spojrzałam w niebo i zobaczyłam, jak spada jedna gwiazdka. I ja bym chciała taką jedną mieć.

– No, ale przecież wiesz doskonale, że gwiazdki nie spadają, a już tym bardziej nie tak, że można by było je zabrać do domu – powiedział Jasiu.

– Oj tam… ty to wszystko popsujesz – powiedziała Klara.

zadanie na dziś…

Jakie masz marzenia – o co konkretnego możesz prosić Jezusa i starać się też swoim działaniem dziś zdobyć? Spełnij, choć trochę swoje jakieś marzenie…

__ 4 grudnia – poniedziałek __

Jasiu na chwilę się zamyślił. Po czym zaproponował Klarze – A może porozmawiasz z kimś, przyjaciółkami, albo rodzicami o swoim pomyśle…?

– Ale o czym mam porozmawiać? – zapytała Klara.

– No o gwiazdkach. W jaki sposób zmienić nudny sufit.

– Bo ja wiem – odpowiedziała Klara.

– Może wspólnie wpadniecie na jakiś super pomysł?

Klara postanowiła porozmawiać z tatą, bo to on wiele rzeczy zmieniał w domu.


zadanie na dziś…

jaką rzecz wspólnie z rodzicami lub przyjaciółmi, moglibyście dzisiaj zrealizować? 

__ 5 grudnia – wtorek __

Na drugi dzień Klara postanowiła wykorzystać właściwą chwilę podczas śniadania.

– Tato, czy mogę cię o coś zapytać?

– Tak, oczywiście – odpowiedział tata.

– Bo wiesz tato, mam taki pomysł i nie wiem, co o nim myślisz… Czy udałoby się, by na moim suficie zrobić gwiazdki? – powiedziała Klara z szeroko otwartymi oczami, by rozczulić tatę.

– Ale o czym dokładnie myślałaś? – spytał tata. – Bo wiesz, trudno będzie teraz zmieniać twój pokój, bo mamy inną sprawę ważną do zrobienia w domu. Przecież wiesz.

– No wiem, wiem – odpowiedziała Klara. – A może to właśnie ten pokój, o którym myślisz tato, udekorujemy właśnie gwiazdkami? – powiedziała Klara.

– Zastanowię się… – odpowiedział tata.

zadanie na dziś…

Jesteście cierpliwi, potraficie czekać?  Eucharystia jest czekaniem – może pójdziesz dzisiaj na roraty?

__ 6 grudnia – środa __

Minęło kilka dni i choć w sercu Klary wciąż sprawa gwiazdek była obecna, to cierpliwie czekała.

– Jasiu, czy myślisz, tata w końcu odpowie, czy lepiej mu przypomnieć? – spytała Klara.

– Myślę, że przed sobotą coś powie, bo słyszałem jak rozmawiał z mamą i mówił, że w sobotę coś planuje – odpowiedział Jasiu.

– Ale dzisiaj dopiero środa. Ja nie chcę tak długo czekać. Ja chcę już coś robić z moim pomysłem – odpowiedziała Klara.

– Spokojnie, jeśli ma być zrealizowany ten pomysł, to myślę, że tata ci w końcu odpowie.

– No dobrze zaczekam jeszcze dzień, ale tylko dzień i najwyżej przypomnę – powiedziała Klara. Ale w duszy już wpadła na jakiś pomysł, więc pobiegła do swojego pokoju.

zadanie na dziś…

Czy masz pomysł jak Ty możesz udekorować swój pokój na święta?

__ 7 grudnia – czwartek __

Klara wpadła do swojego pokoju, szybko zamknęła drzwi. Po chwili było słychać, jakby ktoś przerzucał wszystko w pokoju do góry nogami. Jasiu aż zdziwił się, bo taki dziwny hałas dobiegał z pokoju Klary. Zaciekawiony podszedł do drzwi i próbował przez nie podsłuchać, co robi Klara. Nagle otworzyły się drzwi, a Jasiu wpadł z całym impetem do środka.

– Co robisz? – zapytał Jasiu. – Jejciu, co ty tutaj zrobiłaś, powyrzucałaś wszystko z szafek, ale masz bałagan!

– Szukam różnych rzeczy, muszę się przygotować do mojego pomysłu – odpowiedziała Klara. – Idź stąd, nie przeszkadzaj mi.

– Klaro, co będziesz robić?

– Na razie nie powiem, to tajemnica – odpowiedziała Klara i delikatnie wypchnęła Jasia ze swojego pokoju.

zadanie na dziś…

Przygotuj jakiś symboliczny upominek dla najbliższych.

__ 8 grudnia – piątek __

Nadal było słychać jak Klara wyrzuca i przewraca wszystkie rzeczy, tak jakby czegoś szukała. W końcu otworzyła drzwi i słychać było okrzyk:
– Kto ma moje nożyczki? – krzyknęła Klara. Chwilę odczekała, po czym zamknęły się drzwi i znów było słychać straszny rumor w pokoju. Po chwili znów otworzyły się drzwi – Ma ktoś żółte kartki? – zawołała Klara. Chwilę odczekała i znów zniknęła w swoim pokoju. Za jakiś czas wychyliła się znów – Mamo, masz może klej?
Z dołu można było usłyszeć cichy głos mamy – Zjedź tutaj, pokażę ci gdzie jest.
Klara szybko zbiegła na dół i jednym tchem powiedziała – Mamo, a masz nożyczki, żółty papier, masz taśmę i sznureczki…?
– Spokojnie, Klaro, co się dzieje…? – zapytała mama.
– No mamo, masz? Daj mi, proszę – odpowiedziała Klara.

zadanie na dziś…

Zaskocz czymś miłym dzisiaj swoją rodzinę.

__ 9 grudnia – sobota __

W całym tym pośpiechu, Klara w ogóle zapomniała przypomnieć tacie o swoim pomyśle. W sobotę rano, rozległo się głośne wołanie:

– Dzieciaki! – wołali mama i tato. – Dzieciaki chodźcie tutaj do kuchni.

Jasiu i Klara zaspani wyłonili się ze swoich pokoi i powoli zeszli na dół.

– Mamy dla was niespodziankę – powiedziała mama. – Jedziemy dziś do kina, później na obiad, a potem na małe zakupy, po rzeczy do nowego pokoju.

– Hurra! – rozległ się okrzyk Jasia i Klary.

– Mamo, mamo… – w pośpiechu, już z pomysłami odezwała się Klara. – Czy możemy kupić żółte kartki, sznureczki i fajne pisaki? Mamo proszę, proszę…

– Spokojnie Klaro, pojedziemy na zakupy, zobaczymy czy cokolwiek z tych rzeczy tam znajdziemy. – odpowiedziała mama.

– Okej – odpowiedziała Klara. Z uśmiechem na twarzy usiadła do stołu, myśląc co jeszcze będzie jej potrzebne do realizacji pomysłu. Jasiu był bardzo ciekawy, po co to wszystko Klarze. Zastanawiał się jak ją sprytnie podejść, by dowiedzieć się, co kombinuje.

zadanie na dziś…

Dekoracje na święta – w parafii na choince zawisną łańcuchy papierowe – może też zaczniesz jakiś przygotowywać?

 __ 10 grudnia – II niedziela Adwentu __

– Klaro, a co ty chcesz zrobić z tymi rzeczami, o które prosiłaś mamę? – spytał Jasiu.
– A nic takiego, dowiesz się z czasem, to niespodzianka – odpowiedziała Klara.
Dzieci po śniadaniu rozbiegły się po domu. Jasiu wciąż zastanawiał się, co takiego planuje Klara, a Klara wróciła do pokoju, zamknęła drzwi i znów można było usłyszeć ogromny hałas. Aż się mama zainteresowała i już wchodząc na schody, zawołała:
– Klaro, co ty tam robisz, burzysz swój pokój? Otworzyła drzwi, a tam na środku pokoju wszystko wyrzucone z szafek. – Klaro, co tutaj się stało?
– Mamo, no bo szukałam różnych rzeczy i nie mogłam ich znaleźć. Musiałam wszystko wyrzucić na środek, tak mi było łatwiej, ale spokojnie już sprzątam…
– Oby do naszego wyjazdu wszystko było uporządkowane, bo nie kupimy…
– …kartek, sznureczków i fajnych pisaków – dopowiedziała Klara, wchodząc w słowo mamie.
– No właśnie – odpowiedziała mama i zeszła na dół, a Klara zamknęła drzwi i znów było słychać ten ogromny hałas.

zadanie na dziś…

Gotowość na przyjście Chrystusa to nie tylko posprzątany pokój – ale przede wszystkim serce – zrób z kimś rachunek sumienia.

 __ 11 grudnia – poniedziałek __

W końcu wyjechali. Klara już nie mogła się doczekać, aż pojadą po zakupy – by kupić kartki, sznureczki i fajne pisaki. Nawet jej nie zależało na kinie, ani na obiedzie. Chciała znaleźć się jak najszybciej w sklepie, by móc kupić wszystkie potrzebne rzeczy do realizacji swojego pomysłu. W końcu… udało się i nawet mama bez protestów zgodziła się na zakup żółtych kartek i sznureczków ozdobnych, i fajnych pisaków. Ten dzień uważała za udany. Wracając, Klara zapytała tatę:

– Tato, czy może już pomyślałeś o moim pomyśle gwiazdek na suficie w nowym pokoju?

– Porozmawiamy o tym pomyśle jutro popołudniu – powiedział tato. Brzmiało to dość dziwnie – pomyślała Klara. Ale mając już kartki, sznureczki i pisaki, wiedziała, że i tak zrealizuje swój pomysł, by przekonać tatę.

zadanie na dziś…

Bądźmy dzisiaj wdzięczni za rodziców, dziadków – okaż jakoś swoją wdzięczność.

 __ 12 grudnia – wtorek __

Klara obudziła się z głową pełną pomysłów. Już od wczesnego rana przeszła do realizacji swojego planu. Cichutko w pokoju pracowała nad swoim planem przekonania taty do zrobienia gwiazdek. Dom tego dnia był bardzo cichy. Nikt nie wyszedł z pokoju bardzo długo. Klara miała czas na dokończenie swojego zadania. Gdy zrealizowała swój plan, poszła po cichu do nowego pokoju, by przygotować wszystko do końca. Udało się jej i na szczęście nikogo nie spotkała więc nie musiała się nikomu tłumaczyć z tego, co robiła. Gdy skończyła zeszła na dół do kuchni i zaczęła przygotowywać wszystkim śniadanie. Była bardzo szczęśliwa, bo wszystko wyszło jej tak, jak sobie to postanowiła. Pierwsi na dół przyszli rodzice, a zaraz po nich pojawił się Jasiu słysząc głosy dobiegające z kuchni. Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść, ale tylko Klara była nad wyraz ożywiona, uśmiechnięta i bardzo przejęta tym, co dziś już zrobiła. Reszta zaspana, widać było, że jeszcze nie mają sił do tego, by zacząć dzień.

zadanie na dziś…

Może i ty dzisiaj pomożesz przygotować jakiś posiłek?

 __ 13 grudnia – środa __

Ale wszyscy zauważyli niezwykłą radość Klary i zastanawiali się, czym to jest spowodowane. Pierwszą osobą, która się tym głośno zainteresowała, był Jasiu.

– Klaro, a co ty taka dzisiaj uśmiechnięta i już od rana tak biegałaś? – spytał.

Klara patrząc na Jasia, zaczęła się zastanawiać, czy czasami jej nie podejrzał, jak robiła swoją niespodziankę w nowym pokoju. Odpowiedziała – Nic takiego, jestem szczęśliwa, bo udało mi się zrealizować swój plan.

Wszyscy spojrzeli na Klarę z zaciekawieniem, czekając aż podzieli się głośno swoim pomysłem. Ale Klara nic nie mówiła, tylko dalej jadła śniadanie.

W końcu mama nie wytrzymała i spytała – To podzielisz się z nami tym, co takiego radosnego planowałaś, że od kilku dni dom był pełen hałasów, przygotowań, jakby się jakaś uroczystość zbliżała?

Klara się uśmiechnęła i odpowiedziała – Mamo, spokojnie po śniadaniu wam wszystkim pokażę. Jasiu był już podekscytowany tym, co mieli zobaczyć. Zastanawiał się, czy może to jakieś prezenty, albo jakaś fajna zabawa. Kręcił się na swoim krześle, aż mu mama kilka razy zwracała uwagę, by spokojnie dokończył śniadanie.

zadanie na dziś…

Postaraj się, aby na twojej twarzy była dziś radość.

 __ 14 grudnia – czwartek __

Po śniadaniu wszyscy, jak nigdy dotąd, bardzo szybko posprzątali po sobie, bo każdy był ciekaw, co takiego przygotowała Klara. Jaka to niespodzianka. Od razu po śniadaniu Klara poprosiła, by poszli na górę – wszyscy chcieli wejść do pokoju Klary, który od kilku dni był zamknięty. Kiedy otworzyli drzwi, nie zauważyli niczego i byli bardzo zdziwieni. Klara, która maszerowała za nimi, stanęła przed nowym pokojem i śmiejąc się zaprosiła wszystkich, by właśnie do niego weszli. Od razu Jasiu podbiegł do pokoju i otworzył drzwi. Z środka dobiegł głos Jasia:

– Jaaa, ale super! Wooow! Ale cudownie tutaj jest!

Mama z tatą, tym bardziej zaciekawieni, weszli do pokoju i wmurowało ich. Od sufitu, zwisało mnóstwo sznurków, na końcu których zawieszone były gwiazdeczki. Każda prawie inna. Na jednych były śmieszne buźki, na innych napisy, na jeszcze innych błyszczały różne dekoracje. Pokój wyglądał jak z bajki. Od razu Jasiu, mama i tata, równo jakby się umówili zawołali:

– Ja też chcę powiesić tutaj swoje gwiazdki!

Klara z ogromnych uśmiechem na buzi, powiedziała do taty – Chyba fajnie to wygląda. Czy zgadzasz się na to, by gwiazdki mogły tutaj wisieć zawsze?

Tata z uśmiechem powiedział do Klary – Oczywiście, ale pod jednym warunkiem.

– Jakim? – zapytała Klara.

– Że i Jasiu, i ja z mamą, możemy też przygotować swoje gwiazdki i dowiesić do twoich.

– Oczywiście, że tak! – Klara wykrzyknęła z radością.

zadanie na dziś…

Może i ty dziś pomożesz po śniadaniu, obiedzie, kolacji… 

__ 15 grudnia – piątek __

Ogromna radość zapanowała w domu. Prosty pomysł na dekoracje nowego pokoju spodobał się wszystkim. Wszyscy chcieli zrobić gwiazdki i zawiesić je razem z tymi, które przygotowała Klara. Mama w pewnym momencie powiedziała – Słuchajcie mam pomysł! – z jednej strony, nieco zabawy, a z drugiej strony poważne zadanie dla nas wszystkich. – Klaro, ty też możesz oczywiście się włączyć w to zadanie, mimo że tak pięknie przygotowałaś tyle gwiazdek.

– Jakie mamo? Jakie zadanie? – krzyknęli Jasiu i Klara.

Tato patrzył na mamę z zaciekawieniem.

– Chciałabym, byśmy od dzisiaj przygotowywali gwiazdki, na których będziemy pisać swoje życzenia, dobre uczynki, radości, które nas spotkały…

Jasiu zawołał – Ja bym sobie dzisiaj życzył, by Klara miała zawsze takie fajne pomysły!

– Tak, może być taka gwiazdka – odpowiedziała mama. I od razu dopowiedziała – Ja dzisiaj napiszę, że dziękuję, że mam taką wspaniałą rodzinkę.

Tata na to – A ja napiszę, bym się następnym razem nie bał pomysłów Klary i nie zwlekał aż tak długo..

Zaśmiali się wszyscy, a Klara poważnym głosem powiedziała – A to dlatego, że nie chciałeś mi tato dać odpowiedzi. I zaśmiała się głośno.

zadanie na dziś…

Może nie odkładaj jakiś zajęć, ale dziś się nimi w końcu zajmij.

__ 16 grudnia – sobota __

Następnego dnia, atmosfera radości w domu dalej trwała. Każdy miał jakiś fajny cel. Widać było, że każdy chce przygotować kolejną piękną gwiazdkę. W pokoju na suficie robiło się coraz ciekawiej – coraz więcej pojawiało się gwiazdek z życzeniami, dobrymi uczynkami, radościami które spotkały różne osoby w ciągu dnia. Wszyscy byli bardzo przejęci realizacją tego zadania, a Klara była przeszczęśliwa, że jej marzenie o pokoju z sufitem pełnym gwiazdek mogło się spełnić.

zadanie na dziś…

Jakie zadanie dziś sam sobie wymyślisz? Może przygotuj gwiazdkę do kościoła z dobrym uczynkiem?

__ 17 grudnia – III Niedziela Adwentu  __

Przez wiele dni pojawiały się nowe gwiazdki, aż przyszedł ten dzień… Klara wróciła ze szkoły ze swoimi koleżankami – pełna radości. Na dworze było już ciemno, a dziewczyny miały dzisiaj niezwykły plan, na wspólne spędzenie wieczoru. Chciała im też pokazać jaki super pomysł wymyśliła i jak świetnie on wygląda. To był główny powód wizyty u niej w domu. Kiedy weszły do pokoju, nagle gwiazdki zaczęły się odklejać i jedna po drugie zaczęły spadać z sufitu.

– Mamo, mamo, gwiazdki spadają! – zawołała Klara.

Mama nie wiedząc, o co dokładnie chodzi, krzyknęła – To powiedz życzenie… na pewno się spełni! I zaczęła się śmiać. Ale oprócz wołania, usłyszała też płacz Klary, więc od razu poszła na górę. Zauważyła, że dziewczynki są w nowym pokoju i wchodząc do niego, z przerażeniem zobaczyła, jak gwiazdki, które tyle czasu przyklejali do sufitu, zaczęły po prostu odpadać.

Mama westchnęła, bo zaczął boleć ją brzuch i nagle powiedziała – Wołaj tatę.

Klara nie wiedząc o co chodzi, spytała – Co się dzieje, mamo?

Mama jeszcze raz, tym razem mocniej powiedziała – Zawołaj tatę, powiedz, że to już.

zadanie na dziś…

Zacznij przygotowywać ozdobę do domu, do kościoła…

__ 18 grudnia – poniedziałek  __

Nastało przerażenie w domu. Wszyscy byli bardzo zaniepokojeni całą sytuacją. Tato przybiegł i zabrał mamę na dół. Po chwili przyszła nasza ciocia, by się nami zaopiekować, a tata z mamą pojechali do szpitala. Cała radość, w jednym momencie zniknęła. Spadające gwiazdki, ból brzucha mamy… Rodzice odebrali koleżanki Klary, a ona z Jasiem i ciocią bardzo niespokojni czekali na jakieś wiadomości od rodziców. Klara podczas kolacji opowiedziała cioci co się stało z gwiazdkami i przez cały czas była bardzo smutna. Klara i Jasiu tym razem zasnęli w pokoju na dole, czekając aż wrócą rodzice. Obudzili się rano i nadal nie było ani taty ani mamy.

Ciocia widząc, że już wstali, powiedziała – Słuchajcie, rozmawiałam z tatą, wszystko jest w porządku. A ja mam pewien plan. Zjecie śniadanie a później przyjdzie wujek i coś wspólnie zrobimy.

Klara zaciekawiona sytuacją zapytała – Ale jaki plan? Czemu ma przyjść wujek? Co będziemy robili?

– Spokojnie, wszystko wam powiem, jak już spokojnie zjecie.

Po śniadaniu, pojawił się w domu wujek z walizką i różnymi narzędziami.

Klara zaciekawiona spytała – Ciociu, co wujek będzie robił?

– Sami zobaczycie – wyjaśniła ciocia.

zadanie na dziś…

Zapraszam cię dziś do tego, abyśmy pomodlili się za naszych rodziców i uczynili dla nich coś dobrego.

__ 19 grudnia – wtorek  __

Wujek przyniósł narzędzia i sznurek i wszedł do nowego pokoju. Po chwili było słychać straszny dźwięk. Wujek coś wiercił, a my czekaliśmy aż ciocia wyjaśni nam, co się dzieje, co będziemy robili. Jak się okazało, poprzedniego wieczoru ciocia rozmawiała z tatą i wpadli na genialny plan. Pomysł, jak uratować nasze gwiazdki. Było już wszystko przygotowane – ciocia pościągała taśmy z naszych sznurków i przygotowała na stole w pokoju wszystko, co było nam potrzebne. Jak się okazało wujek w tym czasie wiercił dziury i montował haczyki, by między nimi rozwiesić sznurki, do których już bez taśmy będziemy przywiązywali gwiazdki. Gdy wujek skończył, od razu z ciocią i Jasiem weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy pracę od nowa. Znów uśmiech pojawił się na twarzy Klary, a nawet Jasiu mimo tego, że nie bardzo zawsze pomagał, tym razem bardzo chętnie wziął się do pracy i przywiązywał z nami gwiazdki. Tak bardzo byliśmy zajęci gwiazdkami, że zupełnie zapomnieliśmy o tym, że nie ma w domu mamy i taty.

zadanie na dziś…

Spróbuj nie poddawać się, jak ci coś nie wyjdzie, a jest to dobre, próbuj dalej.

__ 20 grudnia – środa  __

Wydawało się, że to co zrobiliśmy przez tyle dni było proste, ale teraz w jeden dzień zawiesić wszystkie gwiazdki, było strasznie trudnym zadaniem. Przy okazji wieszania gwiazdek, Klara uśmiechała się, gdy widziała ich życzenia, dobre uczynki, radości które ich spotkały. Po kilku godzinach pracy w końcu udało im się zawiesić z powrotem wszystkie gwiazdki. Klara od razu pobiegła do swojego pokoju i po chwili wróciła z gwiazdką, na której napisała – Chciałabym, żeby mama i tata szybko wrócili.

Jasiu spojrzał na gwiazdkę i posmutniał na chwilę. Gdy wspólnie zawiesili kolejną już nową gwiazdkę, spojrzeli na całą swoją pracę i na ich buziach pojawiły się ogromne uśmiechy. Ciocia widząc wspólną pracę i to jak się bardzo starali, przygotowała im pyszne ciastka, które zjedli popijając mlekiem i kakao. Tak minął kolejny dzień, choć Klara z Jasiem byli bardzo niespokojni, bo nie wiedzieli, kiedy wrócą ich rodzice.

zadanie na dziś…

Doceń jakoś te osoby, dzięki którym spotka cię dziś coś dobrego.

__ 21 grudnia – czwartek  __

Kolejnego dnia od rana bieganie, bo to ostatni dzień w szkole przed przerwą i trzeba było przygotować kilka rzeczy. Jasiu i Klara przygotowali niespodzianki dla swoich kolegów i koleżanek z okazji świąt. Zabrali wszystko i pojechali z wujkiem do szkoły. Już późnym popołudniem, kiedy otworzyli drzwi, usłyszeli głos taty, więc szybko wbiegli do kuchni krzycząc: – Tato, tato!

Ale gdy weszli do pokoju zobaczyli, że jest też mama. Ogromny okrzyk radości wyrwał się z ich ust i pobiegli, aby się przytulić. Mama, pokazując palcem na usta, prosiła by jednak byli cicho, żeby nie hałasowali. Gdy Klara i Jasiu podeszli bliżej, zobaczyli, że mama trzyma coś w kocyku na rękach. Bardzo delikatnie oddała zawinięty kocyk tacie, i wreszcie mocno ich przytuliła.

zadanie na dziś…

Zróbmy dziś dzień przytulania – na pewno masz takie osoby, które możesz przytulić.

__ 22 grudnia – piątek  __

Przytulaliśmy mamę z Jasiem bardzo mocno, bo byliśmy szczęśliwi, że już jest z nami. Ale Klara wciąż zastanawiała się, czemu mama zniknęła na kilka dni i co jest w tym zwiniętym kocyku. Niespokojna oderwała się od mamy i powiedziała – Mamo, tato, co macie…? Jakiś prezent dla nas?

Mama uśmiechnęła się i powiedziała – Przecież chyba doskonale wiesz, domyślasz się, jesteś dużą dziewczynką. Przecież czekaliśmy tak długo na tę osobę. Już jest – to wasza siostrzyczka.

Klara zrobiła wielkie oczy, a Jasiu z zaciekawieniem odwrócił się do taty i powiedział – Pokaż tato, pokaż…

zadanie na dziś…

Lubicie niespodzianki? A może wy jakąś dzisiaj komuś przygotujecie?

__ 23 grudnia – sobota  __

Tato usiadł koło mamy i w swoich ramionach trzymali maleńką córeczkę. Klara i Jasiu z ogromny zaciekawieniem odsłaniali kocyk, by zobaczyć swoją siostrzyczkę. Kiedy odsunęli go, zobaczyli jej buzię, ich siostrzyczka uśmiechnęła się niesamowicie i sięgnęła swoją małą rączką w ich stronę.

– Niesamowite mamo! – krzyknęła Klara. – Tyle starań, naszych działań by przygotować nowy pokój. Nawet mała katastrofa, która się stała przed wczoraj. Na szczęście nic nie zepsuło nam tego pięknego momentu!

I znów Klara objęła swoją mamę, mając na swojej twarzy ogromny uśmiech, ale i też łzy szczęścia. 

Jasiu w tym momencie powiedział – Mamo, tato, musicie zobaczyć co zrobiliśmy. I trzymając tatę za rękę ciągnął go, by zaprowadzić na górę do nowego pokoju. Wszyscy poszli zobaczyć, jak tam teraz wygląda gwiaździste niebo. Kiedy weszli, widok tym razem był jeszcze lepszy. Cały sufit był wypełniony gwiazdeczkami i wyglądał tak pięknie, że nawet mała siostrzyczka Klary i Jasia już się zaciekawiła tym, co zobaczyła. Klara uśmiechnęła się i powiedziała – Patrz mamo, podoba się jej… – Tak, Klaro – odpowiedziała mama – bardzo się jej podoba, a to twoja zasługa.

zadanie na dziś…

Warto zadbać o przygotowanie się na święta – musisz coś jeszcze zrobić, zadbaj o to dzisiaj.

__ 24 grudnia – Niedziela  __

Gwiazdeczki na suficie. Marzenie Klary, nowa siostrzyczka… Dużo radości towarzyszyło wszystkim w tych dniach. Dziś już święta. Cud Bożego Narodzenia – powiedziała Klara cicho przy śniadaniu. Niezwykła radość, że wszystko skończyło się tak dobrze.

– Ale słuchajcie! – powiedziała Klara – to nie koniec. – Zróbmy postanowienie, że będziemy wypełniać sufit Zuzi tak długo, aż ona sama powiesi swoją pierwszą gwiazdkę i sama zdecyduje, co robimy dalej.

Mama i tata spojrzeli na Klarę, a później na Zuzę i z uśmiechem odpowiedzieli – Super pomysł, Klaro. – Gwiazdki są piękne, gdy jest na nich nasze dobro. Starajmy się tak dekorować pokój Zuzi, by zawsze był wypełniony naszą miłością i dobrocią.

Od tego momentu codziennie pojawiały się na suficie w pokoju Zuzi nowe gwiazdki – było już ich tyle, że rzeczywiście przypominały niebo pełne gwiazd. Dekorowanie gwiazdkami pokoju stało się już normalnym zwyczajem, a powiem wam w tajemnicy, że koleżankom i kolegom, którzy odwiedzali Klarę i Jasia, tak się im ten pomysł spodobał, że sufit pełen gwiazd pojawił się w niejednym domu.  

zadanie na dziś…

Przed nami święta, zatem świętujmy – śpiew kolęd, pamiętaj o życzeniach, uprzejmości, pomocy innym. Spraw, że pojawi się jakiś cud.

koniec.

Jeśli pragniecie podzielić się swoimi wrażeniami, myślami zapraszam…

dla dorosłych

Piękny czas adwentu, wręcz swoją nazwą krzyczy do nas — nadchodzi — adventus. Jego przyjścia najmocniej możemy dziś doświadczyć w Słowie, w Sakramencie Eucharystii i w łasce, którą nas nieustannie wspiera. Może trudno będzie nam znaleźć czas na to, by częściej (nie, że codziennie) uczestniczyć w tym czasie we Mszy, ale dużo łatwiej będzie nam rozbudzić w swoim sercu chęć do codziennego przeczytania fragmentu Ewangelii i krótkiego rozważenia go. Na to nie potrzeba zbyt wiele czasu, choć każdy czas poświęcony na rozważanie Słowa będzie bardzo konkretnie na nas oddziaływał i przynosił korzyść. Spróbujmy zatem przez te dni adwentu uczynić taki stały nawyk — codziennie rozważyć Słowo. Zapraszam do tego uwrażliwiania swojego serca, do rozmiłowania się w Słowie.

ks. dominik

3 grudnia 2023 – I Niedziela Adwentu 

Mk 13, 33-37

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie

komentarz do rozważenia:

Słowo, Jego znaczenie dla nas, może być nacechowane tym, co czujemy, w jaki sposób interpretujemy, w jakiej sytuacji obecnie jesteśmy. To jednak dużo zmiennych, które mogą nam częściej utrudniać niż ułatwić zrozumienie Słowa. Nasze uwarunkowania mocno mogą zmieniać sens Słowa, a tego byśmy jednak nie chcieli. Słowo powinno mieć bezwzględnie taki sens, jaki nadał mu Bóg, dając natchnienie poszczególnym autorom Ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Słowo ma konkretne znaczenie i choć każdego z nas może dotknąć w zupełnie inny sposób, coś zupełnie innego, to zawsze punktem wspólnym tych wszystkich doświadczeń, jest Bóg, który działa i chce naszego dobra. To jest właśnie klucz: Bóg – Miłość obdarowuje człowieka swoim Słowem i zaprasza nas, byśmy Je przyjęli i by stało się naszym życiem. „Im bardziej przyjmujemy Boga w darze Jego Słowa, tym bardziej oOn daje nam samego siebie i pozwala się poznać”. Człowiek, odpowiadając na to Słowo, żyje słowem Bożym. Popatrzmy na każde słowo Jezusa, jak na Słowo pełne Miłości, która w naszym życiu powinno zrodzić również miłość. 

Dziś w Słowie, kilkukrotnie, pojawia się wyraz: czuwanie… Jeśli to słowo jest wobec nas miłością, to odpowiedzmy na nie, realizując je dziś w ciągu dnia. Co oznacza czuwać? Kiedy mogę czuwać? W jaki sposób mogę czuwać?

Czuwanie – jest to raczej nasze nastawienie, czyli nasza mentalność. Czuwanie, to sposób myślenia, odczuwania i reagowania na sytuacje, które pojawiają się w naszej codzienności. Zatem zachęta do czuwania, jest zaproszeniem do ćwiczenia otwartości na przychodzącego Chrystusa już dziś – w różnych osobach, słowach i wydarzeniach.

4 grudnia – poniedziałek

Mt 8, 5-11

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: „idź!” – a idzie; drugiemu: „Przyjdź!” – a przychodzi; a słudze: „zrób to!” – a robi». Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim».

komentarz do rozważenia:

Są bardzo różni ludzie. Czasami nas bardzo zaskakują – zarówno pozytywnie, jak i też negatywnie. Ludzie są różni, z bardzo różnych powodów. Nie oceniajmy ich najlepiej wcale, a na pewno nie róbmy tego powierzchownie i pochopnie. Jeśli widzisz przykłady pozytywnych zachowań – przyglądaj się im i niech ciekawość prowadzić się do źródła takiej postawy. Setnik z dzisiejszego fragmentu jest taką wzbudzającą ciekawość postacią. Przejmuje się kimś, sługą, który w tamtych warunkach kulturowych, nie przedstawia sobą wielkiej wartości. Nikt by się nim nie przejmował. Pojawia się Setnik, który w tym zachowaniu się wyróżnia. Troszczy się o swojego sługę, wychodząc z inicjatywą pójścia do Chrystusa z prośbą o uzdrowienie. Jest w nim szczera pokora i uznaje, że nie jest godzien przyjąć do swojego domu Chrystusa. Na tle całej tej sytuacji, możemy powiedzieć bardzo dużo dobrego o Setniku. To wszystko buduje w nim silną wiarę – przekonanie w moc Chrystusa, w moc jego Słowa. Wystarczy mu tylko to, że Chrystus powie Słowo. Bóg ma taką moc, może się posłużyć tylko słowem, by dokonać niezwykłych rzeczy. Takie przekonanie panuje wśród wierzących. Skąd takie zatem przekonanie w postawie Setnika? Patrząc na swoje działanie – zdaje sobie sprawę z tego, jaką moc ma jego słowo i dzięki temu zdaję sobie sprawę doskonale z tego, że Bóg może znacznie więcej. Niezwykłe zestawienie sytuacji i wiary Setnika.

Pomyśl, jak wiele możesz Ty uczynić, jak wiele masz możliwości – czy wykorzystujesz je w dobrej wierze? Czy to pomaga ci ustawić twoje życie w świetle osoby Boga, w świetle jego słowach — zdać sobie sprawę — kim jesteś Ty i kim jest On? Jak wiele może uczynić w tobie jego Słowo, jeśli zrozumiesz, jaką ma Ono moc. Fenomenem dla mnie jest to, jak wielu ludzi przyjęło Słowo, jak wielu wciela je w swoje życie i dzięki niemu dokonują się niezwykłe historie. Słuchając ludzi, którzy dzielą się tym, jak żyją Słowem, jak wprowadzają je w swoją codzienność, zdumiony jestem różnością tych historii, jak potężne rzeczy niekiedy dzieją się w życiu tych osób. Dlatego rozważaj Słowo, usłyszysz je, wcielaj je w swoją codzienność. 

Jakie Słowo Boże kiedykolwiek najmocniej Cię dotknęło? 

5 grudnia  – wtorek

Łk 10, 21-24

Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić». Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».

komentarz do rozważenia:

Słowo jest dla wszystkich. Może to dla wielu z Was jest oczywiste, ale u wielu może pojawić się lub pojawia się myślenie – to zbyt dla mnie trudne; nie mam takiej wiedzy, ani zdolności zrozumienia; to jest niemożliwe do realizacji, itp. Zwróć uwagę na to, jak Ty myślisz, jaka jest twoja postawa wobec Słowa. Zróbmy najprostszy rachunek sumienia: Kiedy ostatnio rozważaliście Słowo Boże? Kiedy po prostu tylko coś przeczytałeś? Kiedy mieliście uczucie, że jakiś fragment warto, by było spróbować wprowadzić w życie? Bóg nazywa nas szczęśliwcami – należymy do grona osób, które widzą i uczestniczą w czymś niezwykłym, czego inni nie mieli okazji usłyszeć i zobaczyć. To nie powód do czucia się lepszym od innych, ale powód do bycia szczęśliwym. Czy taki jest efekt, gdy rozważam słowo Boże, czy to jest stan, który towarzyszy mi, gdy jestem z Bogiem, gdy z nim rozmawiam? Szczęście będzie obecne w naszym życiu, gdy, chociażby spróbujemy stworzyć przestrzeń, gdzie będzie to szczęście, mogło się narodzić. Co mi przyjdzie z zazdroszczenia innym tego, gdzie byli, jakie miejsca zwiedzili, że są szczęśliwi z konkretnych sytuacji w życiu, z tego co posiadają, itd. No właśnie – oni stworzyli jakąś przestrzeń, gdzie mogło pojawić się szczęście. Od samego oglądania czyjegoś szczęścia, my sami nie staniemy się bardziej szczęśliwi. Musimy stworzyć przestrzeń dla szczęścia. Musisz rozważać Słowo, by mogło w jakiś sposób pojawić się szczęście z Jego powodu. Powinniśmy spotykać się z Bogiem, by móc odczuć szczęście z tego spotkania. Za każdą historią, stoi konkretne miejsce, w którym możemy stworzyć ku czemuś okazję. Stwarzaj okazję ku temu, czego pragniesz, by faktycznie było obecne w twoim życiu. Ważne sprawy w naszym życiu potrzebują miejsc, w których będą mogły się realizować, będą mogły się faktycznie pojawić. 

To zaproszenie, by  ze swojej strony podjąć się konkretnego działania, które przynajmniej stworzy możliwość, by Bóg zadziałał w Twoim życiu. My często swoimi bardziej lub mniej uzasadnionymi obawami, stwarzamy szereg przeszkód, by Bóg mógł w nas zadziałać. Działanie Boga jest nieprzewidywalne – nie znamy czasu, miejsca i sposobu, kiedy i jak Bóg zadziała względem nas, czy przez nas wobec innych. „Objawił prostaczkom” – to nie obraźliwe określenie człowieka, ale wskazówka dla nas, jakie powinniśmy mieć serce. „Proste serce” – a co za tym idzie proste myśli, uczucia, działania…

Zastanów się jak uprościć pewne rzeczy, czy sytuacje w Twoim życiu. Czy komplikowanie pewnych rzeczy nie czyni ograniczeń dla intuicji naszego serca? Czasami rozumiejąc prosto pewne sprawy, znajdzie się w nas większa mądrość, płynąca z faktycznie szczerego i prostego serca. Działaj dziś prosto, ale szczerze. 

6 grudnia – środa

Mt 15, 29-37

Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. i wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

komentarz do rozważenia:

Czy szukasz Boga i swojej drogi prowadzącej do Niego? W wierze, bardzo liczy się moja osoba – moje motywacje i decyzję. Wiara chrześcijańska – szczególnie nauczanie Kościoła, prowadzi nas do szczególnego punktu. Kościół, Papież, Biskup, ksiądz, nie udzielą odpowiedzi za nas, nie zadecydują za nas. Tymi, którzy udzielają odpowiedzi i tymi, którzy decydują, jesteśmy my sami, każdy z nas. To ważne, byśmy poprzez świadome wybory i decyzje, rozbudzali w sobie wciąż wiarę, rozeznając nieustannie w naszej codzienności, jak najlepsze wybory i decyzje.

Co faktycznie potrzebujemy? – dlatego ci, którzy do niego przyszli doświadczyli cudownych uzdrowień. Wielu z tych, którzy to obserwowali, potrzebowali czegoś zgoła innego. „Nie chcę ich puścić zgłodniałych…” – to wyraźny znak zatroskania, nie tylko o chwilę obecną, ale też o przyszłość. Rozważając słowo, pielęgnując swoją wiarę, zauważ te dwa działania – doraźną pomoc i wsparcie na przyszłość. I choć często liczymy na bardzo konkretną reakcję Boga – doraźną, to otrzymujemy często  też coś na przyszłość, co pozwala nam, mimo obecnego dziś trudu, pójść dalej. Będąc gotowym na różne działania Boga, akceptując taki sposób Jego działania, będziemy umieć we właściwy sposób wykorzystywać to działanie, niezależnie od tego, jakie ono będzie.

Wymuszając na Bogu takiej reakcji, jakiej ja oczekuję, możemy Go bardzo często ograniczać. „Pozostałe zebrane ułamki”, świadczą, że Bóg chce dać więcej, niż tego potrzebujesz, ale niekoniecznie to, czego ty tak bardzo obecnie chcesz.

Widzimy, że musimy uczyć się działania Boga. Musimy ćwiczyć siebie w tym, by Go rzeczywiście słuchać i wprowadzać to, co usłyszymy, w nasze życie.

Spróbuj dziś przyjąć mimo wszystko jakąś trudność i pomyśl, do jakich przyszłych wydarzeń może Cię ta sytuacja przygotować.

7 grudnia – czwartek

Mt 7, 21. 24-27

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».

komentarz do rozważenia:

Jakie miejsce zajmuje Słowo Boże w twoim życiu? Jaką rolę, Ono pełni?

Czytamy dzisiaj, że wypełniać wolę Bożą, to jest sposób na osiągnięcie nieba – życia wiecznego. Rozumieć wolę, to nic innego jak starać się najpierw usłyszeć, co Bóg do mnie mówi i odnieść to do swojego życia. Rozważę Słowo Boże, każdy z nas, ma możliwości rozwijać w sobie tę szczególną wrażliwość rozpoznawania, co jest wolą Bożą względem mnie. Im mocniej staramy się oprzeć budowanie swojego życia na Woli Bożej, tym bardziej powinniśmy zastanawiać się, co jest nam potrzebne w budowaniu codzienności. Czasami jest to dla nas oczywiste, choć warto pomyśleć o hierarchii tych spraw. Co jest najistotniejsze, co stanowi Fundament dla mojego działania? Hierarchia, porządek, są nie tyle konieczne, ile bardziej pomocne dla mojego życia. Dzisiejszy fragment ukazuje dwie możliwości – fundamentem jest coś bardzo stabilnego, trwałego, albo u podstaw naszej budowli jest coś zmiennego, delikatnego, coś, czego nie da się w prosty sposób kontrolować. Stoi przed nami więc konkretny wybór i decyzja. To niejednorazowe zdarzenie – każdego dnia, świadomie powinniśmy odnawiać nasz wybór, jaki też naszą decyzję.

Wola Boża to nie tylko wskazówka, to nade wszystko „materiał”, który powinniśmy wykorzystywać w budowaniu swojego życia. Różnica między osobami, które budują swój dom w dzisiejszym fragmencie Ewangelii to wypełnianie lub niewypełnianie tego, co usłyszeli. Bardzo ważnym zadaniem dla nas, jest oczywiście najpierw usłyszeć słowo Boga, ale jeszcze ważniejszą sprawą, jest to słowo wypełnić swoim życiem. Żyć słowem – to zasadnicze zadanie dla nas na dziś.

Staje przed nami nowy dzień, nowe sytuacje – staje przed nami kolejna, nowa szansa zbudowania czegoś konkretnie. I my świadomie i budujemy, w tym konkretniej angażujemy się w życie. Spróbujemy wykorzystać dzisiejszą podpowiedź słowa – buduj na skale…
Miej w myślach ten drogowskaz, stając przed konkretnymi sytuacjami, rozmowami, zadaniami, spójrz czy rzeczywiście budujesz coś trwałego, na czymś trwałym. Inna propozycja może być życie konkretną wartością, która będzie u podstaw wszelkich twoich inicjatyw.

Doświadczenia dzisiejszego Słowa, życia Nim, może być przełomowe. Może uświadomisz sobie, jak konkretne może być życie Słowem Bożym. Może zobaczysz więcej rezultatów. Może będzie w tobie radość z tego powodu, że coś dzisiaj jednak się Tobie udało zrealizować. Taki styl życia, najkrócej można określić go mianem – życie Słowem Bożym.

8 grudnia – piątek

Łk 1, 26-38

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Wtedy odszedł od Niej anioł.

komentarz do rozważenia:

Pewnie wielu z nas tak ma, że jeśli już mamy jakiś pomysł, jak już wiemy, jak zrealizować zadanie, to jest nam już znacznie łatwiej je wykonać. Droga jest kluczem do realizacji bardzo wielu kwestii. Potrzebujemy określonej drogi dla swojego życia, dlatego powinniśmy poświęcić bardzo wiele czasu i wysiłku na jej rozeznawanie. To nie tylko oznaka naszej roztropności, co bardziej odpowiedzialności, za każdą część naszego życia. Droga pomaga nam kształtować nasze działanie, nasz sposób myślenia, dlatego tak bardzo powinno nam zależeć na tym, byśmy rozpoznali właściwie swoją drogę. Fragment, który dzisiaj rozważamy, to scena doskonale nam znana, która skupia naszą uwagę na Zwiastowaniu. To droga, która jest Bożym pomysłem, Bożą drogą, którą Bóg pragnie do nas przyjść i być blisko nas. Bóg zaprasza Maryję do tego, by stała się drogą, dlatego tak ważna jest jej zgoda, by plan Boga mógł się w pełni ziścić. Wiele razy, w kontekście Maryi pojawia się słowo: ŁASKA.

Warto temu słowu się przyjrzeć i lepiej je zrozumieć. W teologii łaska rozumiana jest jako dar udzielony człowiekowi przez Boga. Otrzymuje ten dar w sposób całkowicie bezinteresowny. Łaska może dotyczyć zarówno życia duchowego, jak i też materialnego.

Zaproszenie Maryi jest darem, a nie przymusem, czy ograniczeniem. Tak właśnie działa Bóg również względem nas, względem naszego życia. Warto się zastanowić, każdy i każda z nas, czy widzimy nasze życie jako dar? Czy patrzymy na naszą codzienność właśnie w taki sposób? To pytanie może pomóc nam ukształtować konkretną perspektywę, jakby pryzmat, poprzez który możemy patrzeć na naszą codzienność. Maryja staje wobec trudnego zadania, a jej reakcją jest pytanie, które służy temu, by lepiej zrozumieć zadanie, by lepiej móc je wypełnić. Mnie osobiście fragment ten, za każdym razem, prowokuje do refleksji nad życiem – jak je traktować, w jaki sposób dobrze przeżyć swoją codzienność, czyli swoją szansę na realizację pięknych rzeczy. Ten fragment, w swoim czasie, również sprowokował mnie do refleksji nad pytaniami, które sobie zadaje, jakie powinienem sobie zadawać.

Maryja – droga Boga – może stać się konkretnym wzorem dla naszego życia, dla bardzo konkretnych kwestii naszej duchowej i fizycznej codzienności. Warto, abyśmy dziś zastanowili się nad swoją drogą życia, nad pytaniami, które pojawiają się w naszym życiu i warto pomyśleć  też o tym, jak przyjąć wzór, jakim jest Maryja, do budowania naszego życia.

9 grudnia – sobota 

Mt 9, 35 – 10, 1. 5a. 6-8

Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniуw: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Tych to dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».

komentarz do rozważenia:

Jezus jest wciąż w drodze. Jego dynamizm życia, nauczania, może stać się dla nas, dla naszych aktywności przykładem i konkretną odpowiedzią. Czemu Jezusowi zależało, by docierać do tak wielu ludzi? Dotarcie Dobrej Nowiny, jest bardzo konkretnym celem działania Jezusa – Pasterza. Bycie blisko ludzi, spotykając się z poszczególnymi osobami, dawało mocne doświadczenie tym, którzy Go szukali i spotkali. Chrystus określa ludzi jako tych, którzy „poginęli”, dlatego wciąż podróżuje, dlatego posyła swoich uczniów, aby dotarli do tych, którzy czują się z jakiegoś powodu właśnie zagubieni. Chrystus doskonale wie, że każde spotkanie jest okazją do uzdrowienia, do umocnienia każdej osoby.

W jaki sposób Ty traktujesz różne okazje do spotkania? Czym jest dla Ciebie spotkanie – szansą na co? 

Pragnieniem Chrystusa jest to, by uczniowie dalej docierali do różnych osób i by te spotkania były głoszeniem nadejścia Królestwa Niebieskiego, by były okazją do konkretnego czynienia miłosierdzia. Spotkania są okazją do tego, aby uczniowie sami najpierw doświadczając miłości Boga, podarowali innym Bożą miłość. Nasze spotkania mają różny charakter – czasami są niewykorzystaną do końca szansą, czasami odczuwamy dzięki nim chwilowy przypływ chęci, czasami odczuwamy frustrację i zdenerwowanie. Nie zawsze mamy wpływ na charakter spotkania, ale warto pomyśleć, czy wykorzystujemy swoją część – jak się angażujesz, jak rozmawiasz i słuchasz itd. To, jacy jesteśmy, ma ogromny wpływ na różne spotkania, które mają miejsce w ciągu dnia. Spróbuj docenić bardziej te codzienne spotkania – z rodziną, z sąsiadami, znajomymi, czy osobami w pracy. Postaraj się ze swojej strony pozostawić coś pozytywnego podczas tych spotkań. Może daj konkretniejszy wyraz zadowolenia, radości, wdzięczności, zainteresowania. Mały gest z twojej strony może przemienić całe spotkanie, w którym będziesz brał udział.

Warto też podkreślić dzisiaj, rolę słowa. Otwierając Pismo Święte, możesz potraktować to jako moment zwyczajnej lektury, możesz rozważać Słowo – medytować Je, możesz rozbudzić w sobie chęć wprowadzenia Go w swoje życie. Spójrz na to jeszcze inaczej – za każdym razem, gdy rozważasz Słowo Boże, stwarzasz okazję do spotkania z Żywym Bogiem. To jest ten moment, w którym możesz usłyszeć, co On do Ciebie mówi i zacząć z Nim szczerą rozmowę. Później będziecie nieśli w sobie owoce tej rozmowy, a spotkania z innymi, będą okazją do tego, by pomóc im się odnaleźć w jakichś sprawach.

10 grudnia – II Niedziela Adwentu

Mk 1, 1-8

Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jak jest napisane u proroka Izajasza: «oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. i tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałуw. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

komentarz do rozważenia:

Początek Ewangelii…  To określenie mocno zwróciło moją uwagę. Początki są ważne, bo to one mają wpływ na kształt dalszego rozwoju sytuacji. Gdy na początku towarzyszy nam błędne przekonanie, to na każdym kroku musimy zmierzyć się z tego konsekwencjami, dlatego tak trudno niekiedy jest nam zrealizować jakieś zadanie. Gdy od początku towarzyszy nam niechęć, to trudno jest nam później znaleźć przekonanie do jakichś sytuacji. Jeśli na początku mamy zdrowe przekonania i motywację, wówczas nasze zaangażowanie znacznie rośnie. Można by stwierdzić, że to fenomen początków.

A co znajdziemy na początku Ewangelii? Co jest u początku Dobrej Nowiny? Fragment maluje przed oczyma naszej wyobraźni postać Jana i jego misję – przygotowanie na przyjście Chrystusa. Ludzie przychodzą tłumami do Jana, aby tylko pomógł im zrzucić z nich niemożliwe do uniesienia ciężary, ich słabości. Wejście do Jordanu jest deklaracją, że chcą się nawrócić. To jest moment wypowiedzenia przez nich osobistej walki ze złem, walki o wolność swojego serca. To jest świadomy początek wprowadzenia zmiany w swoje życie. Zapewne ich deklaracje były szczere i przełożyły się na konkretne działanie, ale istotny był właśnie początek. 

Początkiem Dobrej Nowiny jest właśnie ten gest – chęć zerwania ze złem, z przyzwyczajeniami, z myślą, że dla mnie nie ma ratunku. Chrzest  Janowy jest tylko symbolem, ale fakt, że tłumy przychodziły do Jana, świadczy o tym, jak bardzo był potrzebny ten znak, jak bardzo ludzie pragnęli nadziei i nowego sposobu życia.

Jan jest wyraźnym znakiem Adwentu – przygotowania serc – na nadejście Chrystusa. U początku Dobrej Nowiny widzimy przebaczenie – miłość, która staje się początkiem bardzo konkretnego działania – zmiany życia… Nie możemy przeczytać historii ludzi, którzy wyszli z Jordanu, z konkretnymi wnioskami, celami, zadaniami. 

Myślę, że uczynione jest to po to, by otworzyć nasze serca na przychodzącego Chrystusa, by samemu podjąć decyzję zmiany w życiu, oderwania się od tego, co je niszczy i pójść w stronę Boga. Sami możemy dopisać historię naszego nawrócenia.

Masz swoją historię nawrócenia? Jak ona się dziś kształtuje, jakim jesteś dziś człowiekiem dzięki nawróceniu?

11 grudnia – poniedziałek 

Łk 5, 17-26

Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. a była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa. On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mуwić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Ktуż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?» Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cуż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”? Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechуw» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga. Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mуwili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».

komentarz do rozważenia:

Tak łatwo można się poddać, zrezygnować. Życie – codzienność, pewnie nie jeden raz rozłożyło nas na łopatki i mieliśmy silne przekonanie, że już jest koniec. Co częściej Tobie towarzyszy – rezygnacja, czy mobilizacja? To i tak o niczym nie świadczy. Ani gdy odpowiedzieliście sobie negatywnie i czujecie się z tym źle, ani gdy odpowiedzieliście sobie pozytywnie i czujecie się z tym bardzo dobrze. Toczące się historii w naszym życiu, za każdym razem mogą ulec zmianie, zawsze jednak powinniśmy szukać rozwiązania. I choć często nie przychodzą one zbyt szybko i zbyt łatwo, to w końcu jakieś rozwiązanie pojawia się na horyzoncie naszego życia. Bardzo istotne jest to, by w jakimkolwiek położeniu życiowym będziemy, mieć kogoś, kto będzie nam towarzyszył, będzie nas wspierał.

Dzisiejszy fragment to dwie refleksje, które są dla mnie wyraźne. Pierwsza z nich to owych czterech, którzy niosą chorego. Dla mnie to symbolicznie cztery życiowe wartości – miłość, nadzieja, wiara, działanie. W tej historii widać te cztery słowa bardzo konkretnie. To są słowa, których powinniśmy się trzymać i dać im pole realizacji w naszej codzienności. Doświadczenie tych słów prowadzi do osiągnięcia celu – uzdrowienie przez Chrystusa. Jakie wartości Ciebie podtrzymują w życiu? Jakie z nich,  pomagają ci budować twoje życie? Co sprawia, że jesteś w stanie pokonać trudności i się nie zniechęcić, nie poddać? Druga refleksja to myśl wokół ich drogi, którą pokonali. Chcieli to zrealizować w normalny sposób, ale to się im nie udało. Nie poddają się i wpadają na pomysł, który nie jest zwyczajny, ale to właśnie on umożliwił im osiągnięcie swojego zamiaru. To chyba inspiracja dla niekonwencjonalnego myślenia i działania. Co jesteśmy w stanie uczynić w imię dobra — nie tylko osobistego, ale dobra wspólnego? Czy potrafimy wciąż trzymać się dobra, nie rezygnować z niego na rzecz czegoś złego, by tylko osiągnąć jakiś cel? Lektura Słowa, modlitwa, która będzie wspierać nasze rozeznawanie życia, może niekiedy poprowadzić nas drogą niekonwencjonalnych rozwiązań. Czy zaufam w takiej sytuacji, nawet  gdy inni stwierdzą, że to szalone?

Wspieraj innych i działaj na rzecz ich dobra, bo możesz zyskać takich ludzi, którzy cię poniosą do twojego celu.

12 grudnia – wtorek

Mt 18, 12-14

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

komentarz do rozważenia:

To jeden z tych fragmentów, które obalają ludzką logikę, ukazują inny sposób postępowania Boga, niż ten który według nas wydawałby się najbardziej słuszny i sprawiedliwy.  To zaproszenie, by rozszerzać swoją logikę  o Bożą wyobraźnię. Boże działanie, choć wydaje się, być początkowo nielogiczne i bardzo trudne, to ostatecznie staje się bardzo uzasadnione. Zrozumiemy Go tylko po części, ale ciekawość może nas poprowadzić w niezmierzoną otchłań Bożego serca. Pozostawia dziewięćdziesiąt dziewięć i idzie szukać tej, która się zabłąkała. Nasza logika podpowiada nam, że stracenie jednej, to niewielka strata wobec dziewięćdziesięciu dziewięciu. To jednak logika posiadania decyduje o takim naszym myśleniu. Spójrzmy na to z innej perspektywy. Pozostawia dziewięćdziesiąt dziewięć, ponieważ skoro zostały, to jest ich pewien – wie, że są świadome, bezpieczne, że sobie poradzą. Pozostałe, to najwidoczniej te, które chcą być posłuszne. Można być o nie spokojnym, dlatego chwilowa nieobecność niczego nie zmieni, niczego nie zakłóci. Ta jedna, zagubiona chciała czegoś innego, może ją coś zaciekawiło i dlatego odeszła. To, że się oddaliła, to w obecnej sytuacji znak tego, że ona najbardziej potrzebuje pomocy. Dlatego staje się tak ważna i całe działanie skupia się na tym, by ją odnaleźć i uratować. Dla Boga każdy jest tak samo ważny, ale każdy z nas, w różny sposób potrzebuje Boga. Nasze indywidualne historie, wymagają indywidualnego traktowania, działania Boga względem nas. Historia z owcami wyraźnie to ukazuje – dziewięćdziesiąt dziewięć owiec – to symboliczny obraz tych, którzy są już uratowani. Jedna – zagubiona potrzebuje działania, które ją uratuje. Warto ten obraz wykorzystać, by postawić sobie kilka pytań – Czy obecnie moja osoba, to ta zagubiona owca, czy któraś z tych dziewięćdziesięciu dziewięciu? Mam powody, aby zostać, czy aby odejść? Jakie sprawy powodują moje zagubienie?

Poszukiwanie tej jednej i radość z odnalezienia, to proste, ale jakże wymowne symbole miłości Boga do każdego z nas. Zrozumienie tej miłości sprawia, że nasza wiara staje się żywą relacją z Bogiem. Odkrywajmy nasze miejsce we wspólnocie, nasze wyjątkowe zadanie i zrozummy, że to, co czynimy, zawsze jest okazją do wyrażenia i okazania miłości.

13 grudnia – środa 

Mt 11, 28-30

Jezus przemówił tymi słowami: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie».

komentarz do rozważenia:

Zaproszenie, zachęta Chrystusa jest bardzo konkretna – przyjdźcie do Mnie wszyscy… Każdy z nas powinien usłyszeć te słowa i zrozumieć, że nie ma takiej sprawy, takiego argumentu, który by uniemożliwiał nam przyjście do Chrystusa, by zwierzyć mu się z tego wszystkiego, co nosimy w swoim sercu. Każdy z nas, niezależnie co sądzi, jak żyje, jaką historię przeżywa, może przyjść do Chrystusa, by z Nim pobyć, by z Nim porozmawiać, by w sercu oczekiwać z Jego strony jakiejś reakcji.

Szukamy ratunku w różnych miejscach, w różnych sprawach, niekiedy bardzo nawet niekonwencjonalnych. Bóg nie powinien być jedną z wielu opcji, powinien stać się dla nas Źródłem, dzięki któremu odnajdziemy właściwe inspiracje i rozwiązanie dla swoich życiowych spraw. Niech spotkanie z Chrystusem stanie się rzeczywistym początkiem dla podejmowanych działań w naszym życiu.

Szczera rozmowa z Bogiem o tym wszystkim, co dzieje się w naszym życiu, stanięcie w prawdzie wobec osobistej sytuacji, na pewno stanie się światłem, dzięki któremu znajdziemy siłę do przeżycia różnych doświadczeń, szczególnie tych trudnych.

Weźcie Moje jarzmo… Szczególnie ta część dzisiejszego fragmentu zachęca mnie nie tylko do refleksji, ale przede wszystkim do działania. Samo, słowo jarzmo, choć może wydawać się archaicznym, to po właściwym zrozumieniu go może być dla nas inspirujące. Chrystus zaprasza nas do tego, abyśmy realnie razem z Nim szli. On chce nam towarzyszyć, chce nam wyjaśniać sprawy, ale przede wszystkim chce razem z nami nieść nasze sprawy. On realnie chce współuczestniczyć w naszym życiu, nie tyle być obok nas, ile być razem z nami w konkretnym wydarzeniu. Jarzmo ma nas łączyć, byśmy w konkretnym doświadczeniu mogli iść razem, razem uczyć się i odkrywać właściwe rozwiązania. Fragment ten jest dla mnie zachętą, by rzeczywiście tworzyć relacje z Chrystusem i w tej relacji odnaleźć siłę do budowania codzienności, pomysłu, w jaki sposób widzieć swoje życie i jak je realizować, odkrywając siłę osobistych wyborów i decyzji.

Uczynić swoje życie wspólną podróżą, razem z Chrystusem, to zadanie, które powinno tworzyć faktycznie naszą codzienność, a nie tylko pojedyncze wydarzenia. 

14 grudnia – czwartek 

Mt 11, 11-15

Jezus powiedział do tłumów: «Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie uznać, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha!»

komentarz do rozważenia:

Pierwsza refleksja, po czytaniu dzisiejszego fragmentu, to – zdobywać…

W naszym codziennym życiu zabiegamy o bardzo dużo spraw i rzeczy. Naszą ludzką, piękną tendencją jest otwieranie się na różne nowe rzeczy, nowe propozycje i wyzwania. Wciąż odkrywamy swoje możliwości, do których jesteśmy powołani, bo potencjał w nas zawarty wciąż wymaga świadomej, ogromnej pracy z naszej strony. Słowo ukazuje postać Jana Chrzciciela – niewątpliwie znaczącą postać w planie zbawienia, która, choć największa w realiach świata, to w realiach Królestwa Niebieskiego najmniejsza. To wywołuje powód do zastanowienia — co stanowi o naszej wielkości? Jak ją odkrywać i realizować?

Codzienność jest tym środowiskiem, w którym wzrastamy i gdzie możemy odkrywać siebie. Perspektywa Królestwa Niebieskiego zmienia nasze rozumienie o wielkości i poddaje we wątpliwość niektóre kwestie naszego życia.  To nie znaczy, że wszystko od razu jest złe, że nasze ludzkie cele są  niewłaściwe. To raczej oznacza, że wciąż spoczywa na nas ogromne zadanie, wciąż musimy rozeznawać różne kwestie naszego życia, musimy uczyć się oceniać i wybierać.

Czy Chrystus, mówiąc o wielkości w Królestwie Niebieskim, budzi nasze sumienia do zdobywania zdrowych ambicji?

Myślę, że słowa Chrystusa są zachętą do konkretnej aktywności. Padają dziś słowa – „zdobywają je ludzie gwałtowni” – czyli ludzie aktywni, zaangażowani, rozumiejący, że wciąż trzeba wzrastać. Czy jako wierzący, możesz powiedzieć o sobie, że jesteś taką osobą? Osobą, która działa, w sensie wiary rośnie, odkrywa wciąż Boga i Jego wolę? Chrześcijaństwo powinno kojarzyć się z pozytywną mentalnością, ale też takim działaniem, które rzeczywiście ukazuje Boga i Jego miłość.

Rozważane Słowo przemienia nas i odnawia, pomaga budować żywą wiarę mocno złączoną z żywym Bogiem. Chrześcijaństwo budzi w nas ambicje, ale inne niż te, które „obowiązują” w większości spraw, w tym świecie. Chrześcijaństwo powinno w nas budzić najpiękniejsze pokładu dobra i uruchamiać je w kontekście tego, co już obecnie przeżywamy.

Może warto, w kontekście dzisiejszego słowa, zdać sobie sprawę z tego, że chrześcijaństwo może sprawić, że jako ludzie będziemy wzrastać, że będziemy stawali się lepszymi, większymi, ale trzeba być naprawdę chrześcijaninem, trzeba naprawdę być wyznawcą Chrystusa.

Czasami, by uzdrowić pewne sprawy, trzeba odrzucić zakłamanie i w prawdzie znaleźć właściwy cel do realizacji.

15 grudnia – piątek 

Mt 11, 16-19

Jezus powiedział do tłumów: «Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».

komentarz do rozważenia:

Można żyć, stając się jak te dzieci. Być człowiekiem, któremu nikt ani nic nie jest w stanie dogodzić. Tylko to nie problem świata wokół takiej osoby, tylko samej osoby. Trudno jest nawet dogodzić człowiekowi, który wiecznie jest niezadowolony. Słowa Chrystusa odnoszą się do konkretnych ludzi. Przeciwnicy Chrystusa, nie byli zadowoleni z działania ani Jana, ani nie są zadowoleni z działania Chrystusa. Po prostu nie jest tak, jak by oni tego chcieli. Pytanie, które mi się tutaj nasuwa, brzmi: A czy jest coś, z czego byliby zadowoleni? Gdy dzieją się, czy to dobre sytuacje, czy trudne, zawsze pojawiają się takie osoby, którym coś nie będzie pasowało, oraz tacy, którzy będą zadowoleni. Dzieląc się takimi zachowaniami innych, bardzo często jako odpowiedź otrzymuje stwierdzenie: „Nie przejmuj się! Nie jesteś w stanie wszystkich zadowolić.” Sugestia jest jak najbardziej sensowna, niczego jednak nie rozwiązuje, nie zmienia, a wręcz zachęca do bezrefleksyjnej stagnacji.

Dla mnie argumentem w takiej sytuacji są owoce działania. Fakt, nie dogodzimy wszystkim, ale czy nasze działanie obiektywnie rzecz biorąc, jest faktycznie dobre i czy inni mogą z niego zaczerpnąć dla siebie jakieś dobro? Warto zastanowić się nad swoim działaniem – jakie jest źródło i motywacja. Czy robimy coś po to, by innym dogodzić, czy dlatego, że czujemy, że jest to dobre i należy tak po prostu postąpić? Oczywiście można łatwo obalić każdą teorię.

Skupiamy się na swoim działaniu. Powątpiewam niekiedy w sens naszego działania, gdy pojawiają się opinie niezadowolenia ze strony innych. Może, zamiast próbować dogodzić innym, pomyśl tylko o tym, dlaczego te osoby takie są, dlaczego tak mówią i postępują.

Chrystus doskonale wiedział, skąd wynika przekorność przeciwników. To nie była kwestia, tylko niewłaściwego działania Chrystusa, to raczej wiele problemów, które nosili w sobie przeciwnicy Chrystusa, których nawet nie próbowali rozwiązać.

„Rób swoje!” – to inna sugestia, którą możemy usłyszeć. Tak, zgadzam się z nią, ale znaj też swoje motywacje i oceniaj je, czy są dobre i szczere. 

16 grudnia – sobota

Mt 17, 10-13

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: «Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» on odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć». Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.

komentarz do rozważenia:

Od początku działalności Chrystusa, jak cień, rośnie wokół niego nieprzychylność, sprzeciw, niezrozumienie. W dzisiejszym fragmencie można rozwijać dalej temat wczorajszego fragmentu – „dogadzanie”.

Chrystus wprowadza swoich uczniów w treść proroctw i tego, co ma nastąpić. Ukazuje, że proroctwa, które znają pobożni Żydzi, już się spełniły i spełniają, a nie że nastąpią kiedyś. Niestety wszyscy to przeoczyli. Misją Eliasza było przygotowanie ludu na przyjście Mesjasza. Czy Izraelici byli naprawdę zainteresowani tym wydarzeniem? Tak długo na to czekają i nic się nie działo. Codzienność ich przerosła i wrażliwość na proroctwa przestała tak silnie funkcjonować w ich przekonaniu i nie zauważają tego, co dzieje się na ich oczach.

Przerażająca jest ta postawa – „nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli”. Czy to kwestia nieświadomości, zamkniętych serc, czy niewrażliwości? Czy znaki, wydarzenia i słowa nie były wystarczające, by cokolwiek zrozumieć? Patrząc z dystansu na tę sytuację, możemy się dziwić i tego kompletnie nie rozumieć, ale czy ta postawa naprawdę jest nam obca?

Ile rzeczy, sytuacji, już przeżyliśmy; ile deklaracji, postanowień złożyliśmy? Czy możemy powiedzieć, że wszystko dobrze wykorzystaliśmy? Czy każda okazja do czynienia dobra, czy zyskania dobra, została przez nas wykorzystana? Czy i my rozpoznajemy obecnego Boga w różnych osobach i sytuacjach? Czy nigdy nie byliśmy obojętni, nawet gdy wiedzieliśmy, że jakaś sytuacja, to dla nas coś dobrego? Nie chodzi o licytowanie, kto miał łatwiej, a kto trudniej. Nie chodzi nawet o sensowne wytłumaczenie swojej postawy.

Chodzi o świadomość istniejących zagrożeń, rozwijanie w sobie duchowej wrażliwości. Rozważane Słowa, mogą nasze serce otworzyć bardziej na dobro obecne w naszym życiu. Słowo może nam przybliżać prawdę, przez to staniemy się pewniejsi w naszych wyborach i decyzjach. Słowo zachęca nas do wyrażania swojej wrażliwości w bardzo różnorodny sposób. Słowo poprowadzi nas do szczególnych spotkanie z Chrystusem – rozpoznawania Go i przyjmowania Go takim, jaki właśnie do nas przychodzi, z zadaniami i zaproszeniami, które do nas osobiście skieruje.

Nasza otwartość, rozważanie Słowa sprawiają, że nie będziemy obojętni na Jego obecność i na plan, który pragnie przy naszym udziale zrealizować względem nas lub innych osób, z którymi mamy osobistą styczność. 

17 grudnia – III Niedziela Adwentu

J 1, 6-8. 19-28

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Czуż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie». Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» Powiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.

komentarz do rozważenia:

Słowo stawia nas wobec różnych tematów i kwestii, dotykających naszego życia. Gdy przenikamy je głębiej swoim sercem i rozumem, wyczuwamy, że jest też zaproszeniem, by zastanawiać się nad życiowymi sprawami – nad tym, kim jesteśmy, jaka jest nasza rola i o czym świadczymy swoim życiem. Jan jest bardzo wyraźną osobą i swoim działaniem, słowami, bardzo to podkreśla.

Najpierw widzimy Jana, który zna swoją rolę. Ewangelista kreśli tło – ukazuje go jako przewodnika, dzięki któremu inni uwierzą, świadka wskazującego na Światłość. Sam Jan rozpoczyna przedstawianie się od ukazania, kim on nie jest, aby ukrócić wszelkie spekulacje i insynuacje. Ciekawe jest jego sposób przedstawiania się. Zwróćmy uwagę, że gdy mówimy o sobie, raczej podajemy takie informacje, które umożliwiają innym zrozumieć, jaki mamy charakter, czym się interesujemy, gdzie pracujemy itd. Jan, jakby nie chciał zwracać na siebie uwagi. Chce bardziej, by widoczne było to, że on tylko zapowiada, on tylko świadczy o Kimś, kto ma dopiero przyjść. Dzięki temu mobilizuje tych, którzy pytają, do refleksji, do zrozumienia — kogo oczekują, kogo pragną, co jest najważniejsze w tym oczekiwaniu na nadejście Mesjasza. Niczego w ten sposób sobą nie zasłania. Skupia całą uwagę wszystkich zgromadzonych wokół niego, na przyjście oczekiwanego Mesjasza. Widzimy wyraźny jego rolę – jest narzędziem w ręku Boga.

Patrząc na Jana, bardzo zaciekawiony jestem jego wyrazistością, konkretnością, pewnością, jego działaniem. To właśnie daje wskazówkę do dalszych rozważań. W kontekście jego osoby pomyślmy o naszym życiu – o roli jaką odkrywamy i pełnimy w swojej codzienności. Czy dla nas jest to tak oczywiste i jednoznaczne jak dla Jana? Czy my mamy świadomość, czemu mamy oddać swoje serce, w co się zaangażować i w jaki sposób? Czy wyraźna jest dla ciebie rola, którą masz pełnić w konkretnych miejscach i konkretnych sytuacjach?

Jeśli określimy, z możliwie największą dokładnością swoje działanie, swoje szanse i możliwości, swoje cele i perspektywy, to uzyskamy świadomość tego, jak mamy budować swoje życie.

Niech Jan stanie się dla nas wzorem i zachętą do tego, aby określić wyraźnie kierunek dla swojego życia. 

18 grudnia – poniedziałek 

Mt 1, 18-24

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

komentarz do rozważenia:

Rozważane ostatnio fragmenty naprowadziły mnie na kwestię konkretności życia i działania, odkrywania swojej życiowej, osobistej roli. Postaci Adwentu, są bardzo wyraźne i konkretne. Dziś Słowo wprowadza nas już w temat Bożego Narodzenia – ukazuje nam początek tej historii i zaangażowanych w nią ludzi. Pierwsze postaci, to Józef i Maryja. Od ich współpracy z Bogiem, będzie zależał dalszy ciąg tej historii. Przyjrzyjmy się dziś Józefowi.

Postać Józefa może nas bardzo wiele nauczyć. Pierwszej rzeczy, której może nas nauczyć – to być człowiekiem czynu. Bardzo czytelna jest jego postawa, bo przemawia do nas jego działanie, a nie słowa. Słowa możemy zawsze różnie interpretować, niekiedy nawet nadinterpretować, a niekiedy nawet ze słów można się wycofać. Czyny to słowa, które stają się faktem, może dlatego czyny mówią bardziej niż same słowa.

Widzimy Józefa, który chce działać, ale ma wątpliwości. Szuka właściwego rozwiązania, trudnej dla niego sytuacji. Rozeznając sytuację, nie bierze pod uwagę, tylko swojej sytuacji, ale myśli też o dobru Maryi. Widać w nim wielką walkę z osobistymi dylematami. 

Druga lekcja Józefa to – nie działa impulsywnie, pochopnie. Zwleka z decyzją, można powiedzieć, że nosi w sobie myśli – daje sobie czas na zastanowienie. To, że on sam daje sobie czas, daje też możliwość, by Bóg miał również czas działać w nim, działać w tej sprawie. Widzimy, że idzie spać z jakąś decyzją, co jeszcze bardziej ukazuje jego odpowiedzialność. Nawet gdy podjął decyzję, to dalsze sytuacje pokazują, że jest otwarty, nie upiera się przy swoim. Widać jego zmagania w rozwiązywaniu sytuacji. Biblia przedstawia wiele spotkań i rozmów z Bogiem podczas snu (najbardziej może charakterystyczna to „Mów Panie, bo sługa twój słucha” – Samuel — por. 1 Sm 3,1-21). Otwartość na różne zewnętrzne działania wykazuje, że Józef nie jest pewien swojej decyzji, wciąż jej poszukuje. 

Trzecia lekcja Józefa w tym fragmencie to – bezgraniczne zaufanie. Mając tyle dylematów, trudności z decyzją, wystarczy rozmowa z aniołem, by zmienić całkowicie swoją decyzję i w pełni zaangażować się w realizację ostatecznej decyzji.

Warto pomyśleć o swoich postawach. Czy my też dajemy sobie czas, by rozeznać, w jaki sposób mamy działać? Czy jest w nas otwartość na zmiany decyzji? Czy zaufamy tak bardzo Bogu i damy mu szansę działać w jakiejś sprawie, którą przeżywamy? 

19 grudnia – wtorek 

Łk 1, 5-25

Za czasуw Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w latach. Kiedy Zachariasz według wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł w udziale los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia. Wtedy ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. Wielu spośród synуw Izraela nawróci do Pana, ich Boga; on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do Anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu Anioł: «Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, zrozumieli więc, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i kryła się z tym przez pięć miesięcy, mówiąc: «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi».

komentarz do rozważenia:

Chciałbym Cię zaprosić do wejścia w trudne doświadczenie Zachariasza. Będziesz niemy… Może nam się wydawać, że to tylko kara za wątpliwości. Trudno nam jest sobie wyobrazić i dopuścić taką myśl, że Bóg może sprawić, że jakieś trudności nas nie ominą, bo mają nas czegoś nauczyć. Mamy czasami wyidealizowany obraz wiary. Wydaje nam się, że jak będę się modlił, składał Bogu ofiarę, będę Mu posłuszny, to nie spotka mnie nic trudnego bolesnego, czy nawet katastroficznego. Chrystus wielokrotnie zapowiadał trudności, szczególnie wobec tych, którzy chcieli pójść za Nim. Czy nas to może ominąć? Trudnością jest rozeznanie sytuacji – skoro Bóg dopuszcza trudności, to nie znaczy, że On je organizuje. Zachariasz nosił w sobie wielkie pragnienie posiadania potomstwa, a gdy przyszła taka okazja, to zbyt mocne było dla niego to, co widział i czuł – swój wiek. Brakowało mu zrozumienia potęgi Boga, dlatego zostaje niemy, by to doświadczenie, mogło na niego wpłynąć i jakoś przemienić. Otrzymał mnóstwo czasu, aby zrozumieć swoją postawę, zrozumieć to, co Bóg pragnie dla niego uczynić. Bóg nie wycofuje się ze swojego planu, jedynie daje czas Zachariaszowi, by się przygotowywał na działanie Boga.

My również powinniśmy stwarzać sami takie okazje wyciszenia, przed ważnymi dla nas sytuacjami. Czas wyciszenia, milczenia, czas rozeznawania i przygotowywania swojego serca na jakieś wydarzenia. Milczenie jest okazją do tego, aby bardziej usłyszeć, zarówno siebie, jak i to wszystko, co dzieje się wokół nas. W milczeniu możemy wyraźniej odkrywać to, co dzieje się wobec nas, wobec naszego życia. Milczenie jest też okazją, by w odpowiednim momencie wyrazić  swoją opinię w taki sposób, by była faktycznie głęboka.

Nie przywykliśmy do milczenia ani też do ciszy dlatego, gdybyśmy chcieli wprowadzić takie działanie, to musimy się go najpierw nauczyć. Spróbuj od czasu do czasu zamilknąć, nie zająć jakiegoś stanowiska, nie wyrazić swojej opinii. Pilnuj, by nie wypowiadać niewłaściwych słów np. ocen, krytyki, osądu, nie wypowiadać pustych słów. Warto sięgnąć do zakończenia tej historii Łk 1,57-66. Gdy przyszedł czas nadania imienia dziecku Zachariasza, gdy uznał wolę Boga, wówczas odzyskał mowę i uwielbił Boga. Taki długi czas dojrzewania wewnętrznego zaowocował zaufaniem. Czym zaowocuje milczenie w Tobie? Spróbuj, może się przekonasz.

20 grudnia – środa 

Łk 1, 26-38

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, Anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej:  «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej Anioł.

komentarz do rozważenia:

Scenę Zwiastowanie już mieliśmy okazję rozważać, można wrócić do tego tekstu (8 grudnia). Bóg przychodzi do człowieka, chce być blisko nas. Znajduje drogę dla swojego przyjścia – jest nią Maryja. Momentem decydującym jest Jej odpowiedź wobec zaproszenia, które kieruje do niej Bóg. To Jej zgoda umożliwia Bogu przyjście na świat w Chrystusie, właśnie tą konkretną drogą.

To przychodzenie Boga wciąż trwa, dokonuje się w bardzo różny sposób, w każdej chwili. Nie powinniśmy w żaden sposób ograniczać działania Boga, tym bardziej tego, kiedy i jak chce do nas przyjść. Scena Zwiastowania to przyjście Boga w codzienności Maryi. Tylko jej wrażliwość sprawia, że pragnie rozmawiać, a więc ze swojej strony zauważa to przyjście. Czy wyobrażenie, że Bóg przychodzi w Kościele, w Słowie, w Sakramentach i w drugiej osobie, to i tak nie jest z naszej strony zbyt zawężone, ograniczone wyobrażenie?

Kiedy rozpoznajesz Jego obecność w twoim życiu? Czy potrafisz wskazać te momenty, w których On przychodzi do ciebie? Jak przychodzi w twoją codzienność? Im bardziej jesteśmy świadomi Jego obecności, Jego działania, tym większa z naszej strony szansa na to, by faktycznie Go przyjmować w powszednich sytuacjach naszego życia. Czy spodziewamy się spektakularnego przyjścia, czy rozumiemy, że może być to przyjście, które zaskoczy nas, bo przyjdzie w taki sposób, w jaki sobie tego nie wyobrażaliśmy? Bóg nie chce nas zaskoczyć, woli przyjść i zastać nas czuwających – czyli gotowych na jego przyjście. Gotowość na Jego przyjście to rozwijanie w sobie właśnie tej świadomości, że Bóg — Emmanuel, chce być wciąż z nami.

Temat Zwiastowania przypomina o tym szczególnym rodzaju obecności Boga w życiu człowieka. On jest, ale czy my potrafimy rozpoznać, kiedy On jest, kiedy przychodzi…?

Warto uwrażliwiać się na dobro, które jest obecny w nas, w innych osobach, w różnych sytuacjach, bo tam właśnie, możemy mieć większą pewność, że On jest. Spróbuj dzisiaj dostrzec te różne dobre osoby, słowa, gesty, okazje… Zobacz w ten sposób, jak często On jest, jak często przychodzi, jak wiele jeszcze pozostaje okazji, by Go zobaczyć, rozpoznać, przyjąć.

21 grudnia – czwartek 

Łk 1, 39-45

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».

komentarz do rozważenia:

Ciekawe, jak to jest, gdy przez tyle miesięcy, pod sercem matki, rośnie nowy człowiek i gdy mają miejsce takie właśnie fizyczne poruszenia. Obserwując niekiedy zewnętrznie zachowanie rodziców, można dostrzec, że są to momenty wyjątkowe, ważne dla obojga rodziców. Reakcja poruszenia wywołana jest z tym szczególnym wydarzeniem – spotkanie Maryi Elżbiety, a w zasadzie Jezusa i Jana.

Samo słowo — poruszenie, może nas prowokować do różnych refleksji i działań. Pomyślmy, kiedy nas ostatnio coś poruszyło? Czy są to takie sytuacje, które uruchamiają w nas jakieś pozytywne reakcje? Jeśli odpowiadamy na te poruszenia, bardzo często mamy okazję uczestniczyć w czymś bardzo dobrym, mamy okazję też przeżyć coś faktycznie pozytywnego. Powodem poruszenia, może być jakaś osoba, sytuacja, coś, co zobaczymy, czy usłyszymy — są to te momenty, które realnie dotykają naszego wnętrza, czułych miejsc w nas. Warto pomyśleć, czy mamy w sobie taką wrażliwość, czy jest w stanie mnie coś wewnętrznie dotknąć?

Poruszenia często są też wewnętrznymi zaproszeniami, skierowanymi do nas, byśmy zaangażowali się w jakąś sprawę. To, że pojawia się poruszanie, czyli jakaś nasza reakcja, to znaczy, że nie jest nam to obojętne. Potrzeba wówczas faktycznego działania, które będzie konkretną formą odpowiedzi.

Wewnętrzne poruszenia, to nasza duchowa intuicja, która często wskazuje też na rozwiązania, których mamy się podjąć. 

Spotkanie u Elżbiety to spotkanie dwóch ogromnych radości, a to cudowne poruszanie w Elżbiecie, wskazuje na duchowe zrozumienie tej sytuacji i tego, co dokonało się w Maryi. Jan reaguje na Jezusa – niewyobrażalna sytuacja, dlatego tym mocniej można mówić o cudzie duchowego spotkania. To świadczy o wielkości Jezusa i działaniu Jego obecności.

Pomyślmy o kolejnej rzeczy – czy moje życie, postawy, czyny, słowa, mogą dotknąć pozytywnie innych? Czy mogą poruszyć w nich dobro i uruchomić duchowo te osoby, aby swoje dobro wydobyli na wierzch swojego życia i dzielili się nim z innymi? Powinniśmy zdawać sobie sprawę z potężnego narzędzia, które posiadamy, a mianowicie — świadectwo. Możemy poruszyć innych swoimi przekonaniami, życiem, konkretnymi wartościami, wiarą, ponoszeniem ofiary, swoimi zainteresowaniami – całą historię swojego życia. 

Otwórzmy się na te poruszenia, które będą miały miejsce w ciągu dnia.

22 grudnia – piątek 

Łk 1, 46-56

W owym czasie Maryja rzekła: «Wielbi dusza moja Pana  i raduje się duch mój w Bogu, zbawicielu moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a Jego imię jest święte. Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki». Maryja pozostała u Elżbiety około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

komentarz do rozważenia:

Dobro, którego doświadczyła Maryja, prowadzi do ogromnej wdzięczności i radości. 

Wyśpiewanie Magnificat, to nic innego jak uzewnętrznienie radości, którą przeżywa. Jak silne musiało to być, jak wielkie uczucie nosiła w sobie Maryja, skoro doszło do takiego świadectwa. Warto w kontekście tej sceny pomyśleć o kilku rzeczach:

Wdzięczność, która wewnętrznie przemienia. 

To naturalna kolejność. Gdy doświadczamy jakieś radości, cali się przemieniamy. Radość odmienia nasze zachowanie, słowa, uczucia itd. Możemy odczuć, że wszystko się zmienia właśnie pod wpływem dobra, którego doświadczamy.

Wdzięczność pomaga zrozumieć wielkość tego, co przeżywamy. 

Maria dziękuję przede wszystkim za to dobro, którego doświadczył od Boga. Czuje, jak wielki otrzymała od Niego dar. Radość jest owocem tego, że czuje i rozumie wielkość działania Boga w Niej.

Wdzięczność mobilizuje do działania. 

Maryja z pośpiechem udaje się do Elżbiety, bo wie, jak ważne jest dzielenie się doświadczeniem radości. Maryja w imię tej wdzięczności chce służyć Elżbiecie, pomagać jej i wspólnie dzielić sytuację i radość.

Kiedy ostatnio doświadczyliście jakiejś sytuacji, które wywołały w was poczucie wdzięczności? Co to była za sytuacja? Czy poczucie wdzięczności nie powinno dotykać nas częściej? Może warto bardziej rozumieć jakie dobro posiadamy, jakie radości nas dotykają.

Spróbujmy rozwinąć w sobie poczucie wdzięczności. Bardziej zwracajmy uwagę na to, co dzieje się w naszym życiu. Bądźmy bardziej wrażliwi nawet na te najmniejsze oznaki dobra, które dzieją się w naszej codzienności. Podkreślajmy znaczenie różnych sytuacji i cieszmy się zdobytymi doświadczeniami.

Wdzięczność, której pragniemy doświadczać, powinna wywołać w nas również refleksje – czy my jesteśmy wdzięczni? Czy faktycznie doceniamy działania i starania innych?

Dzisiejsze rozważanie stawia przed nami wiele pytań, być może dlatego, byśmy odpowiadając na nie swoim życiem, wyśpiewali pieśń wdzięczności.

23 grudnia – sobota

Łk 1, 57-66

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Ale matka jego odpowiedziała: «Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I zdumieli się wszyscy. A natychmiast otworzyły się jego usta i rozwiązał się jego język, i mówił, błogosławiąc Boga. Wtedy strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

komentarz do rozważenia:

Możemy powrócić do doświadczenia milczenia Zachariasza (por. 19 grudnia). Historia ma piękne zakończenie, a to ze względu na konkretną wiarę. Sam fakt pojawienia się dziecka, jeszcze nie zmienił sytuacji Zachariasza. Dopiero moment, który z naszej perspektywy możemy określić mianem wyzwania wiary. Odkryjmy ten moment, jak on jest oczywisty i wymowny. Momentem tym jest napisanie przez Zachariasza na tabliczce imienia swojego syna – Jan. Ciekawość powinna nas sprowokować do tego, aby poznać, co znaczy w takim razie to imię. Oznacza ono – Pan jest łaskawy.

Wiesz, co w sensie chrześcijańskim oznacza twoje imię, co ono wyraża i do czego cię zaprasza?

Moment uznania Bożego daru, łaski,  którą otrzymuje Zachariasz, jest momentem uznania mocy Boga, uniżeniem się przed Nim. Długi czas pozostawania niemym uwrażliwia Zachariasza na szczególną relację zaufania, jaka powinna być między każdym człowiekiem a Bogiem. Zachariasz, doświadcza dwukrotnie mocy Boga. Najpierw doświadcza jej w chwili pojawienia się syna – Jana. Drugi raz doświadcza jej, gdy Bóg czyni go niemym, a później, gdy tę niemoc jemu odbiera.

Wszystko kończy się dobrze, ale doświadczenie, które przeżywa Zachariasz, wymaga rzeczywiście ogromnego zaufania i wiary. Wytrwanie do końca, w różnych przeciwnościach, wystawia nasze zaufanie na ogromną próbę, ale w jakże wielu doświadczeniach jednak udało nam się osiągnąć mimo wszystko dobro.

Różne biblijne przykłady, w tym również Zachariasza, ukazują różne drogi – rozwiązania, w przyjmowaniu trudnych doświadczeń. Poznające te przykłady możemy odnaleźć swój sposób bycia wiernym w  trudnych doświadczeniach. Niech nas nie przytłacza ciężar sytuacji. Starajmy się je przyjąć i iść dalej, bo często te doświadczenia nie są same w sobie celem a jedynie etapem drogi prowadzącej nas dalej.

Silne doświadczenie obecności Boga, zawsze jest momentem odkrycia tego, jak bardzo jest On łaskawy. Trudne doświadczenia, oprócz odebrania nam poczucia wolności, wewnętrznego pokoju, odbierają nam również poczucie bliskości Boga i wsparcia z Jego strony.

Zaufaj, On jest w każdej trudności, którą przeżywasz. On jest blisko, choć może teraz tego nie odczuwasz.

24 grudnia – IV Niedziela Adwentu

Łk 1, 26-38

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, Anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami ». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej Anioł.

komentarz do rozważenia:

Doświadczenie bliskości Boga, możemy odczuwać w różnych sytuacjach i w różny sposób. Jesteśmy na końcu szlaku adwentowego. Codziennie doświadczaliśmy i wciąż możemy doświadczać Bożej bliskości również dzięki Jego Słowu. To różne fragmenty, z różnymi przesłaniem zbliżały nas zawsze do Boga, co przekonuje o tym, jak różne są i mogą być drogi naszego odkrywania i przyjmowania Boga. Każdy z nas mógł uchwycić się innego słowa, mógł w swoim rozważaniu pójść zupełnie w inną stronę. Łączy nas Słowo, Bóg, który chce być blisko nas, uczestniczyć w naszym życiu.

Anioł, który przychodzi do Maryi, jest Bożym posłańcem, wyraża on wolę Boga. Bóg wciąż tworzy różne drogi, by do nas dotrzeć ze swoim orędziem Dobrej Nowiny. Bądź pewny/pewna, że przeżyliście w swoim życiu już nie jedno zwiastowanie, już nie jedno Boże Narodzenie. Choć być może nasze historie nie były tak spektakularne, choć może ciąg dalszy historii, nie był tak oczywisty, to jednak Bóg stanął na naszej drodze, zaprosił nas do udziału w jakiejś sprawie. Dużo łatwiej jest ocenić sytuację z większego dystansu niż z perspektywy tu i teraz.  Warto dziś uświadomić sobie wyraźnie, choć jedno wydarzenie, w którym spotkałem Boga. Zastanów się, jakie mogłoby to być wydarzenie? Myślę, że masz takie wydarzenia, choć może ich nie rozumiesz, nie jesteś może ich świadom.

Nasza wiara to najpierw i przede wszystkim spotkanie z Bogiem i żywa z Nim relacja. Czasami o tym zapominamy, czynią z naszej duchowość, naszej wiary, najpierw spełnianie czynności. Anioł, przychodząc do Maryi, najpierw stwarza atmosferę spotkania, żywej relacji – rozpoczyna rozmowę od tego, aby pokazać, kim Ona jest w oczach Boga, a później wyjaśnia, co może stać się dzięki Jej działaniu. Pozostawia Jej czas, krótką chwilę na decyzję. To nie rozmowa o pracę, a żywa relacja. Bóg zaprasza Maryję do szczególnej relacji – do bycia matką. By ta relacja mogła się rozwijać, przynieść owoc – Jezusa, potrzeba zgody ze strony Maryi. Bóg nie traktuje Jej z góry, nie sprowadza do roli sługi bez własnej woli. Ta scena, rozmowa Bożego posłańca z Maryją, może nam pomóc w naszym budowaniu żywej relacji z Bogiem.

Przyglądajmy się tej scenie, rozważajmy ją i uczymy się tego spotkania.

koniec. Masz jakieś wnioski, sugestie, refleksje, propozycje? Miło będzie otrzymać jakąś wiadomość zwrotną… jakąkolwiek…

Zachęcam do dzielenia się waszymi refleksjami, historiami, wrażeniami… Każda wasza opinia, pomoże nam ulepszać kolejne rzeczy, które z czasem będą pojawiały się na naszej parafialnej stronie.

5 + 10 =

nadesłane myśli, refleksje…

Czuwać -być w pełnej gotowości do działania
Czuwać  -być  przygotowanym na wszelkie okoliczności,być uważnym
W czuwanie wg mnie jest wpisana otwartość i zaufanie
Czuwam przy Chorym jestem uwazny na Jego potrzeby