do przeczytania

- parafia -

warto chwilę rozważyć

„Niedoskonałości Jezusa”

Niedoskonałości Jezusa wg. kard. F. X. Nguyen van Thuan

Doświadczony trzynastoletnim pobytem w wietnamskim więzieniu, zmarły przed kilku laty kardynał von Thuan w przytoczonym fragmencie rekolekcji wygłoszonych na zaproszenie Jana Pawła II w ujmujący sposób rozważa tajemnicę Bożej słabości wobec człowieka.

Pewnego dnia znalazłem szczególny sposób wyrażania się jasno i zrozumiale. Proszę was o wyrozumiałości i pobłażliwość, jeśli powtórzę tu, przed kurią rzymską, me wyznanie, które może zabrzmieć jak herezja:

„Porzuciłem wszystko, aby pójść za Jezusem, ponieważ kocham niedoskonałości Jezusa”.

Pierwsza niedoskonałość: Jezus nie ma dobrej pamięci

Konając na krzyżu, Jezus usłyszał głos złoczyńcy, ukrzyżowanego po jego prawej stronie: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23, 42). Gdybym to ja był na Jego miejscu, odpowiedziałbym: „Wspomnę, ale twoje zbrodnie muszą być ukarane co najmniej dwudziestoma latami czyśćca”. Tymczasem Jezus odpowiada mu: „Dziś ze mną będziesz w raju” (Łk 23, 43). On zapomina o wszystkich grzechach człowieka. Podobna rzecz ma miejsce w wypadku grzesznicy, która namaściła olejkiem Jego stopy: Jezus nie pyta jej o nic, co dotyczyłoby jej skandalicznej przeszłości, ale mówi po prostu: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” (Łk 7,47).

Przypowieść o synu marnotrawnym opowiada, jak w drodze powrotnej do domu ojca układa on w swoim sercu to, co mu powie: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników” (Łk 15, 18-19). Ale kiedy jego ojciec widzi go, gdy jest on jeszcze daleko, zapomina o wszystkim, wybiega mu naprzeciw, obejmuje go, nie daje mu czasu na wygłoszenie przygotowanej mowy i zwraca się do zaskoczonych sług: „Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie; będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył” (Łk 15,22-24).

Jezus nie ma takiej pamięci jak ja; nie tylko przebacza i to przebacza każdemu, ale zapomina nawet to, że przebaczył.

Druga niedoskonałość: Jezus nie zna matematyki

Gdyby Jezus miał zdawać egzamin z matematyki, być może zostałby „oblany”.

Dowodzi tego przypowieść o zaginionej owcy. Pewien pasterz miał sto owiec. Jedna z nich ginie, a on bez wahania idzie jej szukać, zostawiając pozostałych dziewięćdziesiąt dziewięć na pustyni. Odnalazłszy ją, bierze z radością na ramiona (por. Łk 15,4-7).

Dla Jezusa jeden równa się dziewięćdziesiąt dziewięć, a może nawet i więcej! Któż mógłby to zaakceptować? Ale Jego miłosierdzie rozciąga się z pokolenia na pokolenie…

Kiedy chodzi o uratowanie zaginionej owcy Jezus nie lęka się żadnego ryzyka, żadnego wysiłku. Rozważmy Jego pełne współczucia gesty, kiedy siada przy studni Jakuba i rozmawia z Samarytanką, albo kiedy zatrzymuje sie w domu Zacheusza! Ileż prostoty, która nie zna kalkulacji, ileż miłości dla grzeszników!

Trzecia niedoskonałość: Jezus nie zna zasad logiki

Pewna kobieta, która ma dziesięć drachm, gubi jedną z nich. Zapala więc lampę, aby jej szukać. Kiedy ją znajduje, zwołuje swoje sąsiadki i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam” (por. Łk 15, 8-10).

Jest naprawdę czymś nielogicznym zawracać głowę swym przyjaciółkom z powodu jednej drachmy, a potem urządzać przyjęcie, aby świętować to, że się ją znalazło! Co więcej, kobieta zapraszając swe przyjaciółki, wydaje o wiele więcej niż jedną drachmę! Nawet dziesięć nie wystarczyłoby na opłacenie tego wydatku…

Możemy tu, z powodzeniem, posłużyć się stwierdzeniem Pascala: „Serce ma swe racje, których nie ma rozum”1.

Na zakończenie tej przypowieści Jezus ujawnia dziwną logikę swego serca: „Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca” (Łk 15, 10).

Czwarta niedoskonałość: Jezus jest awanturnikiem

Ten, kto zajmuje się kampanią reklamową lub kandyduje w wyborach, przygotowuje dokładny program, zawierając wiele obietnic.

Nie ma niczego podobnego w przypadku Jezusa. Jego nauka, patrząc po ludzku, jest opowiadaniem się za porażką.

Obiecuje On swym naśladowcom procesy i prześladowania.

Swoim Apostołom, którzy pozostawili dla Niego wszystko, co posiadali, nie zapewnia ani mieszkania, ani wyżywienia, ale jedynie możliwość dzielenia Jego stylu życia.

Uczonemu w Piśmie, który pragnął przystąpić do Jego uczniów, odpowiada: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne -gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8, 20).

Ewangeliczny fragment dotyczący błogosławieństw, prawdziwy „autoportet” Jezusa – „gwałtownika” z miłości do Ojca i braci, jest od początku do końca paradoksem, choć przyzwyczajeni już jesteśmy do jego brzemienia:

„Błogosławieni ubodzy w duchu…, błogosławieni, którzy się smucą…, błogosławieni,  którzy  cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości…,

błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.

Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie” (Mt 5, 3-13).

Ale uczniowie wierzyli temu „gwałtownikowi”. Od dwóch tysięcy lat i aż do końca świata nie wyczerpią się nigdy zastępy tych, którzy poszli za Jezusem. Wystarczy spojrzeć na świętych wszystkich czasów. Wielu z nich wchodzi w skład tego błogosławionego związku gwałtowników. Bez adresu, bez telefonu, bez faxu…!

Piąta niedoskonałość: Jezus nie zna się ani na finansach, ani na ekonomii

Przypomnijmy sobie przypowieść o robotnikach w winnicy: Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć na dzień robotników do swej winnicy. Wyszedłszy później około dziewiątej i około południa, i około trzeciej, i jeszcze około piątej… posłał ich do swej winnicy. Wieczorem, począwszy od ostatnich aż do pierwszych, zapłacił im wszystkim po jednym denarze (zob.Mt20, 1-16).    .

Jeśli Jezus zostałby mianowany kierownikiem spółki czy dyrektorem przedsiębiorstwa, instytucje te zbankrutowałyby i musiałyby ogłosić upadłość: jak można zapłacić tyle samo temu, kto rozpoczął pracę o piątej i temu, kto pracował od samego rana? Czy chodzi tu o pomyłkę? Czy Jezus pomylił się, robiąc rachunki? Nie! Uczynił to umyślnie, ponieważ -jak wyjaśnia – „Czyżby nie wolno mi było uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”

A my uwierzyliśmy miłości

Zapytajmy jednak: dlaczego Jezus ma te niedoskonałości? Ponieważ On jest Miłością (zob. 1 J 4, 16). Prawdziwa miłość nie rozumuje, nie mierzy, nie wznosi barier, nie kalkuluje, nie pamięta o obrazie i nie stawia warunków.

Podstawą działania Jezusa jest zawsze miłość. Z łona Trójcy Świętej przyniósł on nam wielką miłość, miłość nieskończoną, Bożą, miłość, która dochodzi – jak mówią Ojcowie Kościoła – aż do szaleństwa i powoduje kryzys wśród naszych ludzkich miar.

Kiedy rozmyślam nad tą miłością, serce moje przepełnia szczęście i pokój. Mam nadzieję, że u kresu mego życia Pan przyjmie mnie jako jednego z tych najmniejszych robotników swej winnicy i będę wyśpiewywał Jego miłosierdzie przez całą wieczność, zadziwiony cudami, jakie zachował dla swych wybranych. Będę szczęśliwy, mogąc oglądać Jezusa wraz z jego niedoskonałościami, które, dzięki Bogu, są nienaprawialne.

Święci są ekspertami w dziedzinie tej bezgranicznej miłości. W moim życiu często prosiłem siostrę Faustynę Kowalską, aby pomogła mi zrozumieć Miłosierdzie Boże. I kiedy zwiedzałem Paray-le-Monial, wstrząsnęły mną słowa, z jakimi Jezus zwrócił się do św. Małgorzaty Marii Alacoąue: „Jeśli wierzysz, ujrzysz moc mego Serca”.